piątek, 7 września 2012

Nie ma to jak maraton.

   W dzisiejszym tygodniu dopełnilem formalność i przebiegłem okolo 50 mil. Jutro czeka mnie poranny rozruch i 12 mil z moimi znajomymi Markiem i Markiem. Biegamy i sie przygotowujemy. Oni walczą ze swoimi słabością w półmaratonie w Bristolu a ja podejmuję walke z samym sobą w maratonie Loch Ness w Szkocji wokół tajemniczego jeziora Loch Ness. Moj plan minimum to atak 3 godzin i 30 minut, wiem że będzie mega cięzko ale wsparcie które mam ze soba zawsze buduje.
    Poprzednie maratony nie były tak udane ale były to pierwsze moje zderzenia z rzeczywistością wszystkim polecam film Samotność Długodystansowca stare brytyjskie kino lat 60 niesamowity klimat i tylko zrozumienie dla osób ktore wiedzą że nie ma łatwych dróg w życiu. Polecam.

Tak wyglądało to na Wyspach Kanaryjskich. Czas nie najlepszy ale wsparcie mojego przyjaciela Karola bezcenne wielkie dzięki.

To mój pierwszy maraton we Wrocławiu było super pogoda ekstremalna ale radość łzy i pot wylany po przebiegnięciu 42km pozostaną ze mną na zawsze.

Teraz nie pozostaje nic więcej jak biec dalej a wy trzymajcie kciuki. Pozdrawiam.

1 komentarz: